Coś jest takiego, co sprawia, że osobnicy o imieniu Jarosław ponadprzeciętnie często stają mi się natchnieniem do poetyckich uniesień.
Dwa ze swych dzieł, pisanych błyskawicznie, bo widać podyktowanych mi wprost z Parnasu, w ulubionej 13-zgłoskowej frazie, poświęciłem pewnemu wieszczowi, który widzi mój kraj tak brudny, że na starość marzy mu się, by wyprać go w krwi Polaków:
*
JAROSŁAWOWI M. SZULCOWI I
(2010, po odzie do Jarosława)
Czegóż tu ma się trzymać nieszczęsny Jarosław?
Tej frazy grafomana, tetryka i osła,
co pod tym jednym względem druhem mu i bratem,
że - jak on sam - już kontakt zatracił ze światem?
*
JAROSŁAWOWI M. SZULCOWI II
(2013, po wywiadzie dla GaPola)
Gdy słyszę, jak o walce dziadyga bałaka,
co z walk sam poznał tylko 'Związek Walki Młodych',
że oto on jest wzorcem postawy Polaka,
to mówię mu: Pierdzielu, weź się napij wody!
Mam w żyłach krew mieszaną, z połowy Europy,
lecz pytam, słysząc, w jakiej masz ludzi pogardzie,
kto dał to prawo gnać nas Polaków w okopy,
akurat tobie, szkopsko-tatarski bastardzie?
Komentarze