estimado estimado
711
BLOG

12 WRZEŚNIA 2003 - dzień jak dzień

estimado estimado Rozmaitości Obserwuj notkę 17

 

Pierwotnie miala to być odpowiedź Realnemu na jego dzisiejszy komentarz pod moją poprzednią notką. I niech tak pozostanie, tylko umieszczę to tutaj jako kolejną notkę. 

Realny napisal, jak dotarla do niego i w jaki sposob go trafiła wiadomość o atakach 11 września w USA, a potem: "(...) Kurcze podniecamy się Kaczyńskim , czy gapol zbankrutuje czy nie, tym i tamtym, żyjąc jak pączki w maśle* (...)"     (*moja drobna korekta)

 

Moja - rozpoczęta tam, dokończona tutaj - odpowiedź:

(...) 11. września wojny się nie spodziewałem, przynajmniej takiej przetaczającej się przez nasze terytoria. Ale pisałem, że świat już nie będzie taki sam, jak był. Czy się spełniło? W jakiejś części może i tak, w innych...


Dwa lata później, prawie dokładnie w rocznicę, w ciągu kilku dni doszły w serii 3 czarne informacje ze Szwecji. O jakichś 3 szaleńcach, z których każdy zarżnął kogoś nożem - jeden dziewczynkę w przedszkolu, drugi nastolatkę, trzeci - minister (ministrę?) środowiska Annę Lindh. 

Ta seria wiadomości trochę mnie wtedy trzepnęła i skłoniła do napisania wiersza, a naprawdę to listu, do przyjaciółki w Sztokholmie - strofą o konstrukcji limeryku, ale raczej naiwnego niż prześmiewczego. 
Ot, taka anomalia, biorąc pod uwagę tyleż formę, co sarkastyczno-ironiczny temperament autora.

Ale już 'postscriptum' z 2010 przywraca naturalny porządek rzeczy...



12  WRZEŚNIA   2003

W Szwecji w ciągu ostatnich 2-3 dni przed rocznicą 11 września zamordowano nożem panią minister, 16-letnią dziewczynę i 5-letnią dziewczynkę w przedszkolu.

jedenasty września minął bez zamachu
tylko Szwecja w nagłym szoku w nagłym strachu
tu minister tam dziewczyny
bez przyczyny i bez winy
chociaż głowy miały pełne swoich rachub

ostre noże wszak najlepsza jest stal szwedzka
do minister do podlotka i do dziecka
słońce nisko w Gällivare *1/
trudno w sobie chronić wiarę
gdy co chwila idzie mroźny dreszcz po pleckach

*1/ Gällivare i Kiruna - szwedzkie miejscowości pod kręgiem polarnym, słynne z wielkiego wydobycia rud żelaza na stal wysokiej jakości

coraz zimniej w Gällivare i w Kirunie
i wśród obaw czy dziś jeszcze świat nie runie
czy na łeb się nam nie zwali
morzem ognia rzeką stali
skąd ta myśl o swym prywatnym złotym runie?

myśl o szczęściu myśl o dzieciach myśl o zdrowiu
choć wkrąg armie i policje w pogotowiu
choć wciąż pichci nowy dramat
jakiś Adolf lub Osama
a talentów swych nie raz już przecież dowiódł

taka myśl nieledwie zdaje się nietaktem
kiedy Eris z Ate trzęsą każdym paktem *2/
świat fatalnym idzie traktem
i finalnym grozi aktem
lecz tym wszystkim faktom wbrew - ta myśl jest faktem

*2/ Eris(Discordia) i Ate,- boginie greckie, matka i córka: pierwsza -uskrzydlona bogini niezgody, chaosu i nieporządku, córka Nocy, druga - uosobienie zaślepienia, pychy, zbrodni i kary, wypędzona z Olimpu, krąży wciąż nad ludzkimi głowami. 

taki los już ludzkich mrówek co w poszyciu
tego lasu je zaprząta myśl o życiu
tym codziennym jak najbardziej
chcą żyć - w ryzyk tych pogardzie
to heroizm? heroizmu w tym ni tyciu

ot zwyczajnie co nam dane to nam dane
nie nam dumać nad stworzenia Boskim planem
żyć codziennie żyć dopóty
aż stalowe losu buty
nas nie zdepczą którejś nocy lub nad ranem

gdzieś tam w górze przechadzają się giganci
prezydenci terroryści okupanci
gdzieś szaleniec błyśnie nożem
a my - orzem tu jak możem
ze spraw globu w dzień powszedni emigranci

wrzesień po nim zaś październik i listopad
chyba że na karku stanie ciężka stopa
but żelazem uzbrojony
losu cios nieunikniony
po poprzednim jeszcze dobrze kurz nie opadł

potem grudzień po nim styczeń po nim luty
świat to lodem to znów zimną wojną skuty
my krzątamy się pomału
w sprawach wiktu i opału
cóż obchodzą nas okute stalą buty

potem marzec po nim kwiecień po nim maj
znowu napadł jeden kraj na drugi kraj
kogoś gwałcą kogoś biją
więc składamy protest - żyjąc
pisząc listy nosząc róże naszym naj

potem czerwiec po nim lipiec po nim sierpień
po swastyce i po młocie i po sierpie
przyszedł sezon na półksiężyc
żyć i ufać - nie zwycięży
i oszczędzi nam i naszym bliskim cierpień

każdy miesiąc kalendarza pełen rocznic
i codziennie gdzieś trwa musztra baczność spocznij
lecz w tym świata szansa że my
żyć będziemy jak umiemy
że przetrwamy codziennością naszą mocni

P.S. (2010)

Po swastyce, młocie, sierpie, półksiężycu
coś swojskiego, jakby krzyż to dziś był czy cuś
stoi toto w centrum grodu
wśród hałasu, przekleństw, smrodu...
Żyd by rzekł tu - cymes miodes, a goj - cycuś!

estimado
O mnie estimado

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości